poniedziałek, 19 lipca 2010

Streszczenie tych kilku miesięcy

2010 stawia przede mną kolejne zadania i przynosi nowe doświadczenia.
W biurze miałam sporo różnych specjalistycznych tłumaczeń pisemnych, a w lutym i maju kilka ustnych konsekutywnych. Było super! Bardzo to lubię! Ale zdarzyło się tak, że szefowa postanowiła zamknąć biuro i z końcem czerwca się pożegnałyśmy - ja z ciężkim sercem, ale i nadzieją, że Bóg ma to wszystko w swojej kontroli - inaczej bym nie przeżyła. Byłam już na rozmowie o pracę w pewnym gimnazjum, ale widocznie Bóg ma dla mnie coś innego.
Tymczasem w związku z dużą ilością wolnego czasu w lipcu pojechałam na 2 turnusy OMO. Było wspaniale!!! Brakuje w sumie słów, żeby to jakoś skrótowo opisać. Po protu zupełnie nowe doświadczenie - bycie na jednym turnusie jako nauczyciel, a na drugim jako wychowawczyni (pierwszy raz najmłodszych dziewczynek:-) )
Czeka mnie jeszcze wyjazd do 5 dziewczynek i chłopca w mieście W. A potem zajmę się rozglądaniem za pracą...

środa, 28 października 2009

Boże drogi są lepsze od moich

Cieszę się, że Bóg ma cudowny plan dla mojego życia, że troszczy się o mnie każdego dnia, bo wie czego mi potrzeba, że widzi daleko dalej niż ja i że pozostaje w kontroli mojego życia. Dziękuję Mu za to, że wie dlaczego/po co nie zdałam egzaminu na tłumacza. Wie dlaczego zabrakło mi 16 punktów, wie czy jeszcze kiedyś spróbuję podejść kolejny raz. ON wie...

piątek, 23 października 2009

Konferencja BCM

Wczoraj wróciłam z konferencji BCM, która dla mnie była lepszym wypoczynkiem niż lipcowy urlop. Spędziłam w Schmitten wspaniały czas przy Bożym Słowie, z przyjaciółmi, na wycieczkach i spacerach, poznając nowych ludzi.
Było naprawdę pięknie, a dziś... super być znowu w domu :-) Czekają na mnie nowe wyzwania, spotkania, emocje (dziś jeszcze grupa domowa, jutro szkółka, pojutrze wyniki egzaminu pisemnego). Ruszam więc w kolejny odcinek tego roku!

sobota, 26 września 2009

2 tygodnie minęły

Przeżyłam czas w biurze bez szefowej. Ufff... całe szczęście obyło się bez natrętnych, głośnych, pretensjonalnych klientów. To by było dla mnie najgorsze.
Praktykantka pozostała cicha. Niezbyt dziewczyna się wykazała. Robotna za bardzo nie była. Wykonywała owszem zadania jej zlecone, ale własnych pytań nie miało, nic więcej jej u nas nie zainteresowało, nie była ciekawa jak to czy tamto się robi, dlaczego i po co. Ale cóż... swoje odsiedziała. W ostatni dzień "do widzenia" (tylko) i koniec.
Przy tej okazji zastanowiło mnie, jak ja byłam/jestem w kwestii nastawienia do pracy postrzegana przez szefową...

Miałam w ostatnich dniach twardy orzech do zgryzienia, bo szefowa ma za kilka dni urodziny. Ja dostałam od niej drogi prezent i w ogóle od czasu do czasu mnie rozpieszcza różnymi drobiazgami. Po długim namyśle zdecydowałam się na zakup książki. No i wtedy się zaczęło główkowanie - no bo którą wybrać. MASAKRA!!! Ale już chyba wiem ;-)

No i najważniejsza wiadomość: 6 października mam egzamin. Odkąd dostałam list z informacją wywołuje to we mnie szalone i skrajne emocje. Ściska mnie w dołku jak o nim myślę. Zostało niewiele czasu, a uczyłam się - co tu dużo gadać - też niewiele.

piątek, 11 września 2009

inny czas

Odtąd jestem w biurze sama... szefowa na urlopie.
Nudno jakoś. Jednak z szefową to fajniej jest... chociaż w żadnej dotychczasowej pracy bym tego nie powiedziała, oj nie!
Ale za to mam praktykantkę. Nie wiem co to z nią będzie, bo cicha strasznie i trzeba z niej wszystko wyciągać. Cóż, może się jakoś rozkręci, ale ciężko to widzę.

środa, 2 września 2009

Nowy rok, nowy skok

Mimo iż od roku nie pracuję w publicznej Oświecie, nowy rok szkolny i dla mnie oznacza jakiś tam nowy początek, nowe wyzwania. No bo nowi uczniowie na lekcjach w domu, nowe grupy (miejmy nadzieję) w szkole językowej i w związku z tym również nowy plan dnia i tygodnia.
Chociaż nie spodziewałam się uczniów od razu na początku września, to się pomyliłam. Są ambitni, są chętni, są... nadzieją. Zaczynam lekcje za 15 minut ;-)

wtorek, 25 sierpnia 2009

Łatwe trudnego początki

Rejestracja bloga poszła bardzo łatwo. Kilka sekund zastanowienia i przejdź dalej... dalej... dalej...
Ale co dalej?
Nie mam zamiaru nikomu dawać namiarów na tego bloga. Miałam jeszcze całkiem niedawno bloga na pewnym zagranicznym portalu, ale ta opcja została zlikwidowana. Chyba nie za bardzo zrozumiałam dlaczego. Nieważne. I tak nikt go nie czytał. Tym bardziej, że pisałam po polsku.


Teraz siedzę sobie w pracy i nie mam co robić. Cały ranek nie wiedziałam do czego ręce włożyć - papiery, pieczątki, scany, wysyłka, mnóstwo telefonów, klientów. Ogarnęłam wszystko, a teraz cisza i spokój. Stąd ten blog.

A co dalej? Zobaczycie!